Pamiętając 1956 w Poznaniu
2016.06.30. 08:27
Drodzy Przyjaciele,
Dziękujemy, że – choć z daleka – możemy uczestniczyć w dzisiejszym wydarzeniu. Jesteśmy zaszczyceni, że mogliśmy przyjąć zaproszenie Komitetu Obrony Demokracji, chociaż odpowiadamy tylko listownie. KOD swoim przesłaniem daje Europie Wschodniej ważny przykład: nie tylko trzeba, ale i można występować masowo przeciw odbieraniu praw oraz w obronie konstytucyjnej demokracji, podziału władzy, oraz państwa prawa. Takich idei, instytucji oraz praktyki, której nie szanuje ani węgierski, ani polski rząd.
Dziś wspominamy wydarzenia poznańskie z 1956 r., gdy robotnicy Poznania sprzeciwili się uciskowi, biedzie i wykorzystywaniu. Tamten bunt był ważną przesłanką i inspiracją węgierskiej rewolucji z października 1956 r. Jedną z pierwszych scen węgierskiego powstania z 23 października było miejsce wokół pomnika Józefa Bema, bohatera węgierskich i polskich powstań narodowowyzwoleńczych z lat 1948–1949, gdzie młodzi Węgrzy zebrali się, by wyrazić solidarność z Polakami. Natomiast naród polski wspomagał Węgrów krwią dla rannych i transportami darów.
To, co Albert Camus napisał w pierwszą rocznicę węgierskiego zrywu z 1956 r., odnosi się również do poznańskich robotników: „Trudno nam zdobyć się na taką ofiarę. Ale warto próbować”. Pierwszym krokiem w tym kierunku jest to, by nie pozwolić, by polscy i węgierscy politycy sprawujący władzę zawłaszczyli pamięć polskiego i węgierskiego 1956 r. do legitymizacji swoich autorytarnych ideologii i czynów.
Warto zaznaczyć, że polscy robotnicy – którzy podczas wieców śpiewali „Międzynarodówkę”, wysuwali zwykłe żądania lewicowe: poprawy warunków pracy i podwyżki zarobków. Prawa do godnego życia.
Węgierskie rady robotnicze i komitety rewolucyjne na początku zrywu również stawiały żądania wynagrodzeń i emerytur zapewniających minimum egzystencji, jak też chciały podwyżki zasiłków rodzinnych, zasiłków dla bezrobotnych, zmniejszenia nierówności w zarobkach i dochodach, pomocy państwa w dostępie do mieszkań, bardziej humanitarnych warunków pracy oraz demokratycznej kontroli produkcji.
Podkreślamy to także dlatego, że – jeśli chcemy godnie uczcić polskich i węgierskich bohaterów 1956 r. – to ponadto, że podtrzymujemy dobre strony przekształceń z lat 1989–1990, musimy opowiedzieć się za państwem zapewniającym dobrobyt, ograniczającym biedę i nierówności społeczne.
W Polsce żyje 3,5 mln, a na Węgrzech 1 mln ludzi, którym nie wystarcza pieniędzy na ogrzanie domu. W Polsce 4 mln, na Węgrzech 2,5 mln obywateli nie stać na to, by co drugi dzień zjeść treściwy posiłek. Wolność to nie tylko trójpodział władzy, państwo prawa, to też wolność od wykluczenia, wykwaterowania, bezdomności. Wolność godna człowieka.
Żeby to osiągnąć, potrzebujemy nie tylko zmiany rządu – choć tego przede wszystkim. Demokracja to nie tylko idea. Demokracja to praktyka, i to nie tylko powtarzające się co kilka lat wybory. Prawdziwa demokracja jest tam, gdzie istnieje praktyka, którą uprawiamy wszyscy. Największe i jedynie skuteczne zabezpieczenie demokracji to nie rząd, nie konstytucja i trybunał konstytucyjny, nie Unia Europejska, ani nie USA. Demokrację stworzymy albo my, albo nikt inny. Postępować demokratycznie to znaczy uprawiać praktykę idei demokracji we wszystkich przejawach życia człowieka: w rodzinie, w pracy, w naszych organizacjach. Nie wykorzystujemy swoich przywilejów, pozwalamy wykazać się kolegom i partnerom, którzy są od nas słabsi, sprzeciwiamy się uciskowi i wyzyskowi, dajemy wszystkim możliwość wypowiedzenia się w tych sprawach, które ludzi dotyczą.
Prawdziwa przemiana wymaga tego, byśmy się zorganizowali. Zbiorowość zorganizowaną trudniej jest podeptać i zniszczyć. Potrzebujemy takich ruchów, które wytyczą jasne wartości i cele, i które będą w stanie zaktywizować tłumy obywateli nie tylko do demonstrowania, organizowania protestów, ale też do organizowania oporu i budowania codziennej praktyki.
W rzeczywistości Europy Wschodniej upamiętnienie poznańskiego Czerwca 1956 r. jest jednoznacznym opowiedzeniem się za wolnością, demokracją i prawem do godnych warunków bytowych. To wszystko to wartości, których obie nasze ojczyzny są pozbawione, a zatem dzisiejsza uroczystość jest także opowiedzeniem się przeciwko stosunkom społecznym i politycznym panującym w dzisiejszej Polsce i Węgrzech. KOD ma pod tym względem ważne zadanie do spełnienia w Polsce, a jednocześnie może być też inspiracją do tego, byśmy podjęli wysiłki, żeby społeczeństwo nie było kierowane z góry, lecz budowane od dołu.
Wiemy, że politycy u władzy inspirują się, zachęcają i wspierają. Tego jednego moglibyśmy się od nich uczyć!
Mamy nadzieję, że uda nam się ożywić piękną wspólną kartę z dziejów Polski i Węgier, polegającą na solidarności w walce o wolność i sprawiedliwość.
Życzmy sobie sił dla wspólnej sprawy.
Bálint Misetics i Tessza Udvarhelyi